Darmowe Bramki SMS
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 |
14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 |
21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 |
28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 |
Każdy orze tak jak może Wyniki pierwszego kwartału pokazały, że i operatorów telekomunikacyjnych dopadł kryzys. Nie jest to może tak dramatyczna sytuacja jak np. w branży meblarskiej, ale mimo wszystko obniżka formy jest widoczna. Komórkowcy to nadal krezusi i wielka krzywda im się nie dzieje, jednak pewnych zmian przystosowujących do nowej sytuacji gospodarczej na pewno muszą dokonać. Wielu klientów ograniczyło wydatki na rozmowy. Efekt – spadek przychodów z połączeń darmowa bramka sms, no i w rezultacie to, co zapowiadałem – odchodzenie od dotowania telefonów. Trzeba szukać innych źródeł dochodów. Stosunkowo droga jest jeszcze transmisja danych (w roamingu bardzo droga), zatem można namawiać do korzystania z tej usługi. Same rozmowy w roamingu zaczynają tanieć, więc i pomału ta kura przestaje znosić złote jaja. Można zaoferować… samochód lub gry na androida. W przypadku Ery – Mercedesa, Orange oferuje BMW. Zasada gry jest prosta. Wystarczy wysłać dość drogiego SMS-a i… dowiemy się, że aby wziąć udział w loterii, musimy wysłać kolejnego SMS-a, potem kolejnym SMS-em zarejestrować własne imię (co to za różnica, czy to nasze imię, czy numer telefonu), wreszcie należy wysłać kolejnego SMS-a, żeby zwiększyć nasze szanse na wygraną. Jeśli w końcu się zreflektujemy i przestaniemy nabijać portfel operatorowi, ten dyskretnym SMS-em przypomni, że powinniśmy wysłać kolejnego SMS-a Premium, bo nasze szanse bez tego nie wzrosną. I tak w kółko. Ciekawe, ile osób stać na wysyłanie w nieskończoność drogich wiadomości tekstowych z marką samochodu w treści. To jeszcze nic, bowiem istnieje hipotetyczna szansa, że wygra się samochód. Jeszcze dziwniejszych sposobów chwytają się serwisy, które żyją tylko z SMS-ów Premium. Ściąganie gier, tapet czy dzwonków to już przeszłość. Wszędzie tego pełno, konkurencja duża. Trzeba wymyślić coś ekstraoryginalnego. Jest więc „Doda Mobile”, z której to strony ściągniemy np. śmiech wokalistki i ustawimy go jako dźwięk przychodzącej wiadomości tekstowej. Można też zmierzyć się z nią w teście inteligencji. Jedna usługa mnie rozbroiła. Pewnego dnia, w późnych godzinach nocnych usłyszałem w jednej z polskich stacji telewizyjnych, że można skorzystać z usługi o nazwie „Piardofon”. Przez moment myślałem, że się przesłyszałem, ale wcale nie. Jest coś takiego. Wystarczy wysłać SMS-a o treści „piard” na odpowiedni numer Premium (nie podam go, bo krypciochy robił nie będę) i otrzymamy nagranie wzdęcia, które możemy ustawić jako dzwonek. Pierdzącego SMS-a możemy też komuś wysłać. Cała reklama usługi jest okraszona właśnie tego typu dźwiękami. Cóż – każdy orze tak jak może. My zostawiamy śmierdzące tematy innym – zajmiemy się czymś bardziej pogodnym. Jest lato, są wakacje. Może warto się zastanowić, czy możemy skorzystać z telefonu za granicą, jakie wakacyjne gadżety są przydatne. Jeśli nie wiecie, to my podpowiemy. Zapraszam do lektury
Każdy z uczestników pielgrzymki mógł na specjalnej stronie w powstającej automatycznie galerii czy mikrobloga umieszczać zdjęcia, teksty lub nagrania audio (do 1 minuty) zrobione aparatem komórkowym. Wystarczyło wysłać Darmową Bramką SMS SMS-a lub MMS-a na numer 661 004 224. Pojawiały się one na stronie http://pielgrzymki.opoka.org.pl/mikroblog/. – Liczymy, że usługa ta spotka się ze sporym zainteresowaniem. Z roku na roku odnotowujemy wzrost zainteresowania serwisem e-Pielgrzymka. W zeszłym roku zanotował on aż ponad 700 tys. odsłon – mówił przed uruchomieniem serwisu Adam Suchenek, rzecznik prasowy Plusa. Rosnące zainteresowanie serwisem wśród pielgrzymów potwierdził Krzysztof Piądłowski z Fundacji „Opoka”, odpowiedzialny za serwis e-pielgrzymka.pl. – W pierwszym roku w projekcie uczestniczyły 22 pielgrzymki, w kolejnym roku 31, a w tym roku jest już ich 48 – informował Piądłowski. Ksiądz Józef Kloch, rzecznik Konferencji Episkopatu Polski uważa natomiast, że mikroblogi to narzędzie, które można z powodzeniem zastosować w komunikacji Kościoła z wiernymi. – Szczególnie, gdy chce się dotrzeć do młodszej grupy wiernych – podkreśla Józef Kloch. Liczył on, że pielgrzymkowy mikroblog okaże się przydatny przede wszystkim do informowania. – Dzięki niemu wierni, którzy nie mogą uczestniczyć w pielgrzymce, będą na bieżąco śledzić informacje o tym, co teraz się dzieje i co będzie się działo - bramka sms. Ponadto odwiedzający mikroblog będą mogli wpisać swoje refleksje, chociażby związane z konferencją duchową, która właśnie została wygłoszona, to też jest głoszenie Ewangelii – mówił ks. Kloch. A jak wykorzystywali go pielgrzymi? Jeden z uczestników łowickiej pieszej pielgrzymi młodzieżowej dzielił się swoimi refleksjami: „Dziś pobudka była o godz. 4. To było straszne. Jesteśmy już po mszy. W tym momencie pielgrzymka ruszyła i idzie pierwszy etap. Poranek był bardzo chłodny. Dwóch braci pożyczało sobie na zmianę długie spodnie, by nie marznąć. Był to całkiem zabawny widok, ale wymowny zarazem. Nawet w taki sposób można sobie pomóc. Do przejścia mamy ok. 40 km. Zapowiada się upał. Służby medyczne czeka dużo pracy. Dla GS-ów jest to najtrudniejszy dzień pod względem zapewnienia pielgrzymom bezpieczeństwa. Pozdrawiamy wszystkich odwiedzających e-pielgrzymkę”. To był jeden z ciekawszych wpisów, który pozwalał uchwycić atmosferę pielgrzymowania. Generalnie jednak pielgrzymi woleli wysyłać MMS-y ze zdjęciami niż pisać teksty. Niestety mało kto dzielił się duchowymi refleksjami z konferencji, na co miał nadzieję ks. Kloch. Być może dlatego, że piesza wędrówka była tak wyczerpująca, że mało komu starczało w drodze siły na duchową refleksję? Może więc warto zachęcić pielgrzymów, by o mikroblogu nie zapomnieli zaraz po dotarciu do sanktuarium, ale swymi wrażeniami, refleksjami oraz tym co pielgrzymka zmieniła w ich życiu, na spokojnie dzieli się w ten sposób także po pielgrzymce?
Raz na jakiś czas pojawia się Darmowa Bramka SMS telefon nieco inny, niż wszystkie. Niespecjalnie piękny, nie będący cackiem elektronicznym z najwyższej półki ani nic w podobnym stylu. Prosty, niemalże siermiężny, ale solidny. Czyli dla tych, którzy na tyle często używają go w trudnych warunkach, że właśnie pod tym kątem wybierają sobie model telefonu. Takim, przynajmniej z założenia, jest Samsung B2700, sprzedawany pod rynkową nazwą Solid. Twardy telefon Choć Samsung Solid urodą nie grzeszy (pytanie, co to takiego ładny telefon – to raczej kwestia gustu), to i tak na pewno znajdzie wiele miłośniczek. Nie jest też jakimś symbolem brzydoty. To nie estetyka ma być tym, co go wyróżnia, a raczej solidne wykonanie. Przez producenta przedstawiany jest jako model, który jest „do zadań specjalnych: odporny na kurz, wodę i zabrudzenia”. I trzeba przyznać, że na pierwszy rzut oka takie wrażenie sprawia. Wykonany jest z uretanu, dzięki czemu z wyglądu bliżej mu do futerału na nóż dla nurka, niż telefonu komórkowego. Wyświetlacz pokryty został specjalną powłoką, dzięki której jest odporny na upadki i zarysowania. W pierwszej chwili wygląda trochę jak folia, ale lepiej nie próbować tego materiału zdzierać na siłę, bo uszkodzi się urządzenie. Chcąc włożyć kartę SIM musimy zdjąć tylną pokrywę, co też nie jest banalnie proste. Najpierw jej dolną część musimy nieco wysunąć (w całości wyjąć się nie da), a dopiero potem zdejmujemy tylną pokrywę. Jest tak mocno dopasowana, że bez podważenia jej jakimś płaskim narzędziem nie uda się tego szybko zrobić. Z podobnego materiału wykonana jest klawiatura. Jest spora (jak cały telefon), dzięki czemu łatwo się z niej korzysta. Jednym słowem jest solidny nie tylko z nazwy. A raczej byłby, gdyby nie nieosłonięte oczko obiektywu, co jednak grozi ubrudzeniem, albo wręcz uszkodzeniem. Tak jakby ktoś o tym zapomniał. Ale Solid to nie tylko solidny wygląd. To także funkcje, takie jak w każdym telefonie komórkowym. Jednak płynnego przejścia między solidnym wykonaniem, a nowoczesnymi możliwościami technicznymi – głównie z powodu nieszczęsnego obiektywu - trochę zabrakło. Nie dla tych, co za biurkiem Nie tylko wyglądem Solid ma przypominać, że to telefon dla miłośników bardziej aktywnego spędzania czasu (co naraża telefon na niespotykane na co dzień wyzwania). To także dodatkowe funkcje, w jakie go wyposażono. Przecież żeby narazić telefon na poważniejsze uszkodzenia (co ponoć Solidowi nie grozi), to trzeba mieć nieco inne hobby, niż tylko siedzenie przed telewizorem albo przed komputerem. Inna sprawa, że producent, nie wiedzieć czemu, zamiast specjalnie uwidocznić te dodatkowe funkcje, dziwnie je ukrył. Znajdziemy je pod ikoną „Dodatki”. Tą samą, gdzie uruchamiamy Bluetooth oraz znajdziemy Kalkulator, czy Zadania. Cóż takiego schował nam tam Samsung? Między innymi kompas. Szczególnie na początku jest z tym trochę zabawy, bo ekran wymaga kalibracji. A, że Solid nie ma ekranu dotykowego, to musimy obracać telefonem w każdym możliwym kierunku, zgodnie z tym, co pokazują strzałki na wyświetlaczu. Nie próbowaliśmy się z tym modelem przedzierać przez gąszcze, ale w miejskiej dżungli kompas sprawował się dobrze. Dla miłośników spacerów, biegów, czy… liczenia kalorii znalazł się krokomierz. Uprawiający inne dyscypliny sportu znajdą w nim wysokościomierz. Jest też czasomierz i stoper. Nie testowaliśmy tego, ale Solid jest podobno odporny także na „przypadkową kąpiel w rzece”. Tu jednak można wierzyć producentowi na słowo. 1,5 roku temu testowaliśmy inny model Samsunga – Z400, który był „zwykłym” telefonem, przeżył zupełnie niechcący crash test. Najpierw lądował ze sporej wysokości, a potem nurkował w kuflu ze złotym trunkiem. I jedno i drugie przeżył